Polscy olimpijczycy

Sarajewo 1984

Po raz pierwszy w historii – i jak dotąd ostatni – igrzyska zawitały do Jugosławii. Do Sarajewa pojechała 22-osobowa ekipa Biało-Czerwonych, w której tym razem główne role odegrały kobiety. Znów nie udało się zdobyć medalu, choć w dwóch przypadkach do podium było stosunkowo niedaleko.

Przegrała z „enerdowską” armadą

Po raz kolejny dużą klasę pokazała panczenistka Erwina Ryś-Ferens. Wystartowała na wszystkich czterech dystansach, na trzech z nich plasując się w pierwszej „10”. Najbliżej medalu była na dystansie 1500 m, gdzie zajęła 5. miejsce. Wyprzedziły ją tylko trzy zawodniczki z NRD (złoto wywalczyła Karin Enke) oraz jedna zawodniczka z ZSRR. Na 1000 m Polka była 7., na 500 m 9., a „najsłabszy” występ zaliczyła na dystansie 3000 m, który zakończyła na 14. miejscu.

Z dobrej strony pokazała się jeszcze Lilianna Morawska, 10. w biegu na 1000 m.

Jedna z bliźniaczek nie zawiodła

Duże nadzieje polscy kibice wiązali z występem sióstr bliźniaczek Małgorzaty i Doroty Tlałki w narciarstwie alpejskim. Obie te zawodniczki potrafiły zajmować wysokie miejsca w zawodach Pucharu Świata w swojej koronnej specjalności, czyli slalomie specjalnym. Małgorzata do czasu igrzysk w Sarajewie stała na podium pięć razy (a w całej karierze osiem), natomiast Dorota trzykrotnie (w sumie pięć razy).

Ta druga wypadła z trasy podczas pierwszego olimpijskiego przejazdu, za to Małgorzata finiszowała na 5. miejscu, tracąc do całej pierwszej trójki ok. 0,3 s. Miała zatem świetną sposobność do ataku w drugim przejeździe, jednak rywalki były szybsze. Ostatecznie zakończyła rywalizację na 6. miejscu tracąc do podium 0,47 s. Złoto wywalczyła Włoszka Paola Magoni, srebro Francuzka Perrine Pelen, natomiast brąz reprezentantka Liechtensteinu Ursula Konzett. Z kolei 13. była trzecia z Polek Ewa Grabowska.

Fijas walczył o medal

W Sarajewie cieniem wielkiego zawodnika sprzed lat był już biegacz Józef Łuszczek (najwyższe miejsce 27. na 50 km), za to z bardzo dobrej strony pokazał się jeden z najlepszych polskich skoczków ery „przedmałyszowej” Piotr Fijas. Zawodnik, który na podium zawodów Pucharu Świata stawał 10 razy (trzykrotnie na najwyższym podium) i był także rekordzistą świata w długości skoku – w 1987 roku w Planicy osiągnął odległość 194 m. W stylu klasycznym już nikt nigdy nie skoczył dalej. Dopiero po siedmiu latach jego wynik poprawił Austriak Martin Hoellwarth (196 m), ale on skakał już techniką „V” (tego samego dnia Fin Toni Nieminen jako pierwszy złamał barierę 200 m, lądując na 203 metrze).

W Sarajewie poza zasięgiem rywali byli Fin Matti Nykänen oraz Jens Weissflog z NRD, którzy na skoczniach średniej i dużej wymienili się złotymi i srebrnymi medalami. Jednak walka o trzecie miejsce na podium w obu przypadkach była bardzo zacięta.

Fijas włączył się do niej na średnim obiekcie. Po pierwszym skoku Polak był 5., tracąc do trzeciego Andreasa Bauera z RFN zaledwie 1,5 punktu (o 0,9 pkt wyprzedzał go jeszcze Norweg Rolf Age Berg). W drugiej serii Fijas miał trzecią odległość (88 m), co ciekawe skoczył dalej zarówno od Weissfloga (ostatecznie zdobył złoto), jak i Nykänena. Jednak dostał bardzo niskie noty i zamiast awansować, spadł o dwie lokaty na miejsce 7. Po brąz sięgnął ostatecznie Fin Jari Puikkonen. Na dużym obiekcie Fijas spisał się już słabiej, zajmując 17. pozycję.

Przeciętnie spisali się Polacy w turnieju hokejowym. Wygrali tylko jeden mecz – 8:1 z Jugosławią. Przegrywali kolejno z ZSRR (1:12), RFN (5:8), Włochami (1:6), Szwecją (1:10) oraz USA (4:7) i zajęli ostatecznie 8. miejsce.

Z niezłej strony w łyżwiarstwie figurowym pokazał się z kolei Grzegorz Filipowski, który zakończył rywalizację na 12. miejscu. Jednak w jego przypadku największe sukcesy miały dopiero nadejść.