Polscy olimpijczycy

Rzym 1960

Igrzyska przeprowadzone w stolicy Włoch, okazały się jednymi z najlepszych dla Biało-Czerwonej drużyny w całej historii olimpizmu. Ekipa złożona ze 185 osób pełna była wielkich gwiazd polskiego sportu, które w sumie przywiozły do Polski aż 21 medali.

Wszechstronny Krzyszkowiak

W Rzymie przede wszystkim popisywali się lekkoatleci (słynny Wunderteam) oraz bokserzy. Ci pierwsi, fenomenalną dyspozycję pokazali już w odbywających się dwa lata przed igrzyskami mistrzostwach Europy w Sztokholmie, gdzie zdobyli 12 medali, w tym aż osiem złotych. W Rzymie poszli za ciosem i wywalczyli w sumie siedem medali – dwa złote, dwa srebrne i trzy brązowe.

Jednym z bohaterów wspomnianych zawodów w Sztokholmie był Zdzisław Krzyszkowiak. Wybitny długodystansowiec popisał się niezwykle prestiżowym dubletem, gdyż wygrał biegi na 5000 i 10000 m. Jednak jego główną konkurencja był bieg na 3000 m z przeszkodami, w którym niedługo przed igrzyskami pobił rekord świata (zresztą odebrał go innemu Polakowi Jerzemu Chromikowi). Cztery lata wcześniej w Melbourne awansował do biegu finałowego, jednak nie mógł w nim wystąpić, gdyż w wiosce olimpijskiej został… pogryziony przez psa. W Rzymie żadnej dziwnej przygody nie przeżył, a w decydującej rozgrywce stoczył porywający pojedynek z Nikołajem Sokołowem (ZSRR). Minął go dopiero na ostatniej przeszkodzie i w pięknym stylu sięgnął po złoto.

Wyprzedził epokę

Równie wybitny w swojej specjalności, czyli trójskoku, był kolejny mistrz olimpijski z Rzymu Józef Szmidt. Już na zawsze przeszedł on do historii swojej konkurencji, kiedy kilka tygodni przed igrzyskami na żwirowym(!) rozbiegu Stadionu Leśnego w Olsztynie, jako pierwszy zawodnik w historii przekroczył 17 m – dokładnie zmierzono 17,03 m. Tym samym aż o 33 cm pobił rekord świata, który potem utrzymywał się przez bagatelka osiem lat. O tym jak wybitny to wynik świadczy fakt, że na mistrzostwach Polski nikt nie skoczył tak daleko od… 31 lat. Ostatni złoty medalista – Adrian Świderski – wygrał wynikiem 16,35 m. Zatem dużo bliżej niż ponad 60 lat temu Szmidt i to na nawierzchni nijak mającej się do tych obecnych.

W Rzymie Szmidtowi do złota wystarczył wynik 16,81 m, zatem i tak lepszy od poprzedniego rekordu świata. Był to również rzecz jasna rekord olimpijski.

Oprócz Krzyszkowiaka i Szmidta medale na stadionie lekkoatletycznym zdobywali jeszcze: Elżbieta Krzesińska – srebro w skoku w dal (już ze skróconym warkoczem, który odebrał jej medal cztery lata wcześniej), Jarosława Jóźwiakowska – srebro w skoku wzwyż, Tadeusz Rut – brąz w rzucie młotem, Kazimierz Zimny – brąz w biegu na 5000 m oraz sztafeta 4×100 m w składzie Teresa Ciepły, Halina Górecka, Barbara Janiszewska i Celina Jesionowska (także brąz).

„Filozor ringu” i wielki pojedynek Pietrzykowskiego

Równie wspaniale jak lekkoatletyczny „Wunderteam” spisała się nie mniej cudowna drużyna pięściarzy, dowodzona przez Feliksa Stamma. Także zdobyła siedem medali (na 10 kategorii wagowych), a na najwyższym stopniu podium stanął Kazimierz Paździor.

Mistrz Europy z 1957 roku z Pragi, w Rzymie pokonywał kolejno Abdula Karima (Irak), Harry’ego Lempio (NRD), Ahmeda Shokveira (ZRA, czyli Zjednoczona Republika Arabska – państwo istniejące tylko trzy lata, powstałe z połączenia Egiptu i Syrii), a w półfinale obrońcę tytułu z Melbourne Richarda McTaggarta (Wielka Brytania). W finale jego rywalem był Włoch Sandro Lopopolo. Paździor, nazywany „Filzofem ringu”, jak zwykle świetnie taktycznie rozegrał walkę, wygrał na punkty 4:1 i kilkadziesiąt minut później mógł wysłuchać „Mazurka Dąbrowskiego”.

Chyba jeszcze większym echem niż złoto Paździora odbiło się srebro Zbigniewa Pietrzykowskiego. Brązowy medalista sprzed czterech lat w kapitalnym stylu doszedł do finału, gdzie zmierzył się ze wschodzącą gwiazdą boksu z USA, 18-letnim wówczas Cassiusem Clayem. Rywal okazał się zbyt mocny, ale Pietrzykowski dzielnie stawiał czoła zawodnikami, który już niedługo – jako Muhammad Ali (po przejściu na Islam) – zaczął budzić postrach na zawodowych ringach i stał się według wielu najwybitniejszym pięściarzem w historii tej dyscypliny sportu.

Oprócz Pietrzykowskiego na drugim stopniu podium stawali także Jerzy Adamski i Tadeusz Walasek, natomiast po brązowe medale sięgnęli Brunon Bendig, Marian Kasprzyk oraz Leszek Drogosz.

Kapitalny podrzut

Czwarte złoto dla Polski wywalczył ciężarowiec Ireneusz Paliński. Zawodnik niezwykle utytułowany – 6-krotny medalista mistrzostw świata i 8-krotny mistrzostw Europy – swoją najwspanialszą chwilę przeżył w Rzymie.

Polak po dwóch konkurencjach (wyciskanie i rwanie) był drugi – za Amerykaninem Jimem Georgem – jednak jego popisową specjalnością był podrzut. W nim zdeklasował rywali (zawodnikowi z USA dołożył aż 15 kg!) i w pięknym stylu sięgnął po złoto. A jego radość była tym większa, że na najniższym stopniu podium stanął inny Polak Jan Bochenek.

Sukcesy na wodzie

Polacy w Rzymie świetnie radzili sobie też na wodzie, gdzie zdobyli trzy brązowe medale: w kajakarstwie Danuta Walkowiak (K1 na 500 m) oraz Stefan Kapłaniak i Władysław Zieliński (kajakarstwo, K2 na 1000 m), a także we wioślarstwie Teodor Kocerka (jedynka).

Pozostałe medale dla Biało-Czerwonych wywalczyli w Rzymie: srebro drużyna szablistów (Marian Kuszewski, Emil Ochyra, Jerzy Pawłowski, Andrzej Piątkowski, Wojciech Zabłocki, Ryszard Zub), natomiast brąz zapaśnik Tadeusz Trojanowski (styl wolny – 60 kg).