Polscy olimpijczycy

Innsbruck 1964

Długo trzeba było czekać na pierwsze igrzyska w jednym z najbardziej zimowych krajów, czyli Austrii. Polska wysłała do Innsbrucku rekordową ekipę (ponad 50 osób), między innymi po raz pierwszy znaleźli się w niej przedstawiciele saneczkarstwa. Nie mogło być inaczej, gdyż ta konkurencja debiutowała w programie igrzysk. A Biało-Czerwoni udowodnili, że należą w niej do światowej czołówki.

Pawełczyk i męska dwójka blisko podium

Świetnie spisały się zwłaszcza kobiety. Startowały trzy i wszystkie zmieściły się w pierwszej „8”. O krok od medalu był Irena Pawełczyk. Dwa lata wcześniej została ona mistrzynią Europy w Weissenbach, z kolei podczas mistrzostw świata w Krynicy zajęła 7. miejsce. W Innsbrucku od początku pokazywała bardzo dobrą, równą dyspozycję. W każdym z czterech przejazdów była w czołówce i do końca walczyła z Austriaczką Leni Thurner o brązowy medal. Dwa pierwsze miejsca były poza zasięgiem, gdyż fantastycznie prezentowały się Niemki – złota ostatecznie Orturn Enderlein oraz srebrna Ilse Geisler.

Ostatecznie Pawełczyk zajęła 4. miejsce, ze stratą 1,5 sekundy do Thurner. Piąta była kolejna z Polek Barbara Gorgoń-Flont (brązowa medalistka mistrzostw świata w 1958 roku), a ósma Helena Macher.

Jeszcze bliżej podium, choć ostatecznie skończyło się na 5. miejscu, była także nasza saneczkarska dwójka Lucjan Kudzia – Ryszard Pędrak. Polacy do brązowego medalu (zdobyli go Włosi Walter Aussendorfer – Sigisfredo Mair) stracili bowiem niecałą sekundę. Na 7. miejscu rywalizację ukończyli z kolei Edward Fender i Mieczysław Pawełkiewicz. W tej konkurencji równych sobie nie miały duety austriackie, które zajęły dwa pierwsze miejsca.

Wreszcie w rywalizacji mężczyzn 6. miejsce zajął Pawełkiewicz, natomiast 11. był Kudzia. Zawiódł z kolei dwukrotny mistrz świata (1958 i 1961) oraz wicemistrz świata (1962) Jerzy Wojnar, który zajął dopiero 28. miejsce. Jednak i tak występ saneczkarzy zaliczyć należy na wielki plus.

Przybyła i sztafety w pierwszej „10”, dobra gra hokeistów

Wyczyny saneczkarzy były zdecydowanie najjaśniejszym punktem występu Polaków w Innsbrucku. Indywidualnie miejsce w pierwszej „10” wywalczył jeszcze tylko w skokach narciarskich na dużym obiekcie Józef Przybyła (był 9.). Ponadto 7. miejsce zajęła kobieca sztafeta biegaczek 3×5 km (Teresa Trzebunia, Czesława Stopka, Stefania Biegun), jednak medal był bardzo daleko, gdyż do trzecich Finek straciły Polki ponad 6 minut (wygrała ekipa ZSRR). Natomiast na 8. miejscu zakończyła rywalizację sztafeta męska 4×10 km (Edward Budny, Józef Gut-Misiaga, Tadeusz Jankowski, Józef Rysula). I to by było właściwie na tyle.

Po czterech latach tak wysokiej formy nie prezentowały już medalistki ze Squaw Valley Elwira Seroczyńska i Helena Pilejczyk, które zajmowały miejsca w drugiej i trzeciej „10”. Dalekie pozycje zajmowali także alpejczycy.

Na 9. pozycji zakończyli rywalizację hokeiści. Porażka w pierwszym meczu z RFN (1:2) skazała ich na grę w słabszej grupie, o miejsca 9.-16. Spisali się w niej bardzo dobrze, wygrali sześć meczów (6:1 z Rumunią, 4:2 z Norwegią, 6:2 z Węgrami, 7:0 z Włochami, 9:3 z Jugosławią oraz 5:1 z Austrią) i nawet wpadka z Japonią (porażka 3:4) nie odebrała im zwycięstwa w końcowej klasyfikacji.